Urodzona 14.08.1981 filolożka, wielbicielka pomysłów
niepraktycznych i niełatwych, czym uzasadnia doktorat z literatury i wiele
innych ślepych uliczek w swojej biografii.
Urodzona w Radomsku, dzieciństwo i wczesną młodość spędziła
w Przedborzu. Od 2000 r. mieszka w Toruniu i chyba już jest Torunianką, bo jak
rodowici mieszkańcy miasta jednocześnie kocha je i nie znosi. Wiedzie nocny
tryb życia, bo w nocy najlepiej jej się pisze i czyta. Śpi, gdy przyzwoici
ludzie pracują, co chyba czyni ją człowiekiem nieprzyzwoitym.
Nie interesują jej małe wyzwania – skoro już spełnia się
dziecięce marzenia o pisaniu powieści, nie ma powodu, by się ograniczać. Tak
powstała sześciotomowa seria o Dorze Wilk, toruńskiej policjantce-wiedźmie. Nie
lubi bezczynności i nudy, więc kończąc prace nad heksalogią, już obmyśla
kolejne powieści.
Czyta wszystko co jej wpadnie w ręce, uwielbia seriale
kryminalne i muzykę rockową. Byłaby dziś frontmenką kapeli rockowej, gdyby nie
została obdarzona słuchem wystarczająco dobrym, by wiedzieć, że za grosz nie
potrafi śpiewać.
Gdyby miała 9 żywotów jak kot, mogłaby zrealizować fantazje
o zawodach idealnych: byłaby policjantką, dziennikarką, aktorką, szalonym
naukowcem… Ale że na stanie posiada pojedynczy żywot, zajmuje się pisaniem, a
jej bohaterowie przeżywają przygody, których starczyłoby na 9 żyć.
Na studiach polonistycznych wciąż wysłuchiwała, że
fantastyka nie jest poważną literaturą i że nie powinna marnować na nią
talentu. Na kilka lat nawet uwierzyła. Do czasu gdy nie uznała, że uwielbia pisać
powieści niekoniecznie poważne i skoro sama woli spędzić wieczór z kryminałem
czy urban fantasy niż z Konwickim, dlaczego nie miałaby pisać książek, jakie
sama lubi czytać?
Tą autorkę poznałam przy okazji poszukiwania książek o aniołach. Wiem dość banalne biorąc pod uwagę, że mam na ich punkcie lekką obsesję. W czasie tych poszukiwań na jednym z blogów przeczytałam recenzje drugiej części cyklu. I tak od nitki do kłębka. Pierwszą część udało mi się pożyczyć od znajomej. I co? To był strzał w dziesiątkę. Pełną recenzje obu dotychczas wydanych powieści już niedługo opublikuję na blogu. Powiem szczerze, że humor który autorka prezentuje w swoich książkach jest rozbrajający i kultowy.
To co z całą pewnością zawdzięczam autorce to pokazanie (przynajmniej mi), że mity słowiańskie mogą być równie ciekawe jak te greckie (chyba większość kojarzy już Percy'ego Jackson'a). Od dzieciństwa uczono nas o początkach państwa polskiego i nawracaniu na chrześcijaństwo. Wielu kojarzy zapewne chociaż Świętowita (miałam zdjęcie przedstawiającego go posągu w każdym podręczniku od historii i nie tylko ( w sumie ile można?)). A tu takie zaskoczenie. Pani Aneta przedstawia tu to z całkiem innej strony. Współczesna Polska, w której dalej kultywuje się o nich pamięć, uprawia magię 9 z całkiem niezłym skutkiem co widać po Dorze), a co ważniejsze ich wyznawcy koegzystują bez problemów z aniołami i diabłami znanymi nam z religii (tak tymi prawdziwymi). To coś co spotyka się bardzo rzadko w literaturze A do tego cala akcja dzieje się w Polsce. Żyć nie umierać. To właśnie pani Aneta otworzyła mi drogę w stronę polskiej fantastyki i dzięki niej dziś czytam min. Ziemiańskiego. Chylę czoła przed kunsztem twórczyni Dory i czekam z niecierpliwością na kolejną część (12 lipca). Już się nie mogę doczekać.
A czy wy czytaliście już serię o Dorze Wilk? Jakie są wasze wrażenia?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
klikajcie na obrazek ;)
Ten post jest częścią akcji "Moda na autora" zapoczątkowanej przez Gosiarellę. Serdecznie wszystkich do tej akcji zapraszam. W końcu jak to powiedział Rej "Polacy nie gęsi i swój język mają". Swoich wybitnych pisarzy również (i nie chodzi mi tu głównie o Sienkiewicza czy Mickiewicza). Polska fantastyka nie jest gorsza od zagranicznej.